Archiwum 17 stycznia 2007


sty 17 2007 Przyjaciele
Komentarze (1)



Rzeczywistość

Pewnego wieczora
Mój syn się tak pyta
Dlaczego tatusiu
nie jemy do syta

Zmieszałem się nieco
Syn mnie bacznie śledzi
Czekając od ojca
Mądrej odpowiedzi

Mój ty synku drogi
Jest tu twoja racja
Bo w naszej Ojczyźnie
Przecież demokracja

Sama propaganda
Dociera do uszu
Mamy taką wolność
Jak ta „Elza z buszu”

Elzie dali wolność
Z głodu umierała
By na nowo odżyć
Niewolę wybrała

Człowiek aby przeżyć Swe pamiątki sprzeda
Musi tak uczynić
By odeszła bieda

Bo rząd teraźniejszy
Grosza nas pozbawi
Odejdzie z pieniędzmi
A naród zostawi

Jest to oczywiste
Że prezydent błądzi
Skoro naszym krajem
Tyle partii rządzi

Bo choćby prezydent
Mądre miał zadania
Baran mówi „Veto”
Cóż ma do gadania

Któż to z prezydentem
Wspólnie fotel dzielił
Za komuny czasów
Piorun by go strzelił

Prezydent w ojczyźnie
Winien być w powadze
Powinien mieć twardą
Tak jak Hitler władzę

Kiedy lew je obiad
Dostojnie i w chwale
Kradną mu z talerza
Hieny i szakale

Rządzisz prezydencie
I śpisz w Belwederze
Najwięksi złodzieje
To twoi rycerze

Tak nigdy nie wygrasz
Z złodziejami w walce
Przez to ze pobłażasz
I patrzysz przez palce

Staniesz się współwinnym
Bo wszystko widziałeś
Zamykać złodziei
Odwagi nie miałeś

Żal mi tego Lecha
Co bogato żyje
Jeśli się nie zbudzi
Będzie pił pomyje

Bądź chłopem z jajami
I ukarz winnego
Bo uczynią z ciebie
Kozła ofiarnego.

1995r.

jurand