Z deszczu pod rynnę
Ojcze nasz
Który jesteś w Niebie
Tyś dał prezydenta
Gdy kraj był w potrzebie.
Dałeś Polsce Lecha
Aby rany goić
A on swą ojczyznę
Postanowił zgnoić.
Rządowy sanhedryn
Zaczął obradować
Jak mieszczucha głodzić
Jak chłopa krzyżować.
Prezydent jak Cezar
Staje na mównicy
Ave Cezar krzyczą
Jego poplecznicy.
Wielbią prezydenta
Przedniejsi kapłani
Bo na jego klapie
Jasnogórska Pani
. Zaś pani Suchocka
Rządzić krajem chciała
Losem polskich dzieci
Decydować miała.
Cóż ona ma wiedzieć
O dzieciach i nędzy
Niech da dzieciom chleba
Nie mając pieniędzy.
Cóż nam dał dobrego
Prezydent dobrodziej
W ojczyźnie ma dobrze
Ksiądz, kurwa i złodziej.
Może źle rządzili
Gierek i Gomółka
Teraz rządzi w Polsce
Kurwa, dziad i spółka.
Wam do dobrobytu
Brama się otwarła
Ale duży procent
Biedaków wymarła .
Rządzi cywil-banda
Nierób, Żyd i złodziej
A na czele Wanda
No i Lech dobrodziej.
Któż krajem nad Wisłą
Kierować dostoi
Bo Rzeczpospolita
Znów nierządem stoi.
Choć orłowi znowu
Wdziano złotą czapkę
Traktujecie naród
Jak królową babkę.
Myśmy już do końca
Portfele wytarli
Dorobek pokoleń
Złodzieje wyżarli.
Rząd biednych wydoił
Jak od mlecznej matki
Bez przerwy słyszymy
Jak płacić podatki .
Lecz to co robicie
Historia osądzi
Bo rząd tak jak ślepiec
Po omacku błądzi .
Biedni mają za złe
Wałęsie Lechowi
Że cię nikt nie lubi
Dziękuj Balcerowi.
Cóż jest Balcerowicz
Kawał s......yna
Ty go zatrudniłeś
Więc to twoja wina .
Bo tu prostych ludzi
Urządziłeś pięknie
Ale twoja władza
Tak jak balon pęknie.
1993r.